Kurde no.. niby chce schudnać a jem.. masakra.
Zjadłam rano sałatkę, teraz kapusty troche i kawałek ryby... i niby nie jestem głodna a mysle zeby cos zjesc x.x eh. Zaś przytyje. Za dużo jem.
Czasem mam wrażenie, ze nie potrzebuję diety. ale staje przed lusterm i żyć mi się odechciewa. Boże, zabierz te kompleksy x.x
Postanowiłam.
Włączam do diety warzywno owocowej inne rzeczy typu: jogurt, ryba, zupa etc. coś lekkiego
Nie tknę: słodyczy, kiełbasy (a szybkują sie 3 grile x.x), napojow slodzonych, gazowanych i niczego tłustego bądź cieżkiego.
Słodycze jem tylko roz na jakis czas i to coś małego typu kostka czekolady bo jak nie jem długi okres czasu to jak mam napad tak... lepiej nie mówić.
Zamiast jeść nadprogramowo - piję: herbatę (biała, zieloną, czerwoną, czarną, na spalanie, na odchudzanie) lub wodę. Od czasu do czasu sok typu Kubuś.
Na śniadanie zawsze jakiś owoc lub sałatka.
W szkole jabłko badź nic.
Na obiad sałatka bądź lekki posiłek typu zupa
Na kolacje sałatka, owoc, warzywo albo nic.
I ćwiczenia. Ale glównie na spalanie i rzeźbienie. Brzuszek i nogi. Ale z ćwiczeniami nie będę przesadzać.
Czemu to robie?
Bo same warzywa i owoce są juz cholernie nudne x.x I wtedy podjadałam cokolwiek, teraz okreslilam sobie co moge a czego nie. ^^
Trzymajcie kciuki ;3