Śnieg zaczął pruszyć i delikatnie obsypywał białym proszkiem głowy. Laura za wszelką cenę nie chciała wracać do domu. Wiedziała, że nie będzie mogła uniknąć obecności Igora a zaraz rozpałęta się wojna. Usiadła na ławce i wyciągnęła ręce przed siebie, aby złapać parę płatków śniegu. Zamknęła oczy i nagle poczuła policzku delikatny pocałunek. Uśmiechnęła się, ale gdy otworzyła oczy spojrzała przed siebie i nikogo nie było. Wstała z ławki i obracała się na wszystkie strony. Jednak bez rezultatu. Zaniepokoiło ją to i zmierzyła w strone domu. Gdy wchodziła na klatkę schodową, czuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciła się energicznie na pięcie, ale znów nikogo nie było. Ktoś odgarnął jej włosy zza ucho i wyszeptał : "zabiłaś ją". Dziewczyna przełknęła głośno slinę i ze łzami w oczach pobiegła do mieszkania. Szarpała mocno za klamkę. Po paru sekundach drzwi otworzył jej Igor. Roztrzęsiona zamknęła drzwi i zsunęła się na dół. Schowała twarz w dłoniach i głośno łkała. Igor złapał ją za ręce i łamiącym głosem spytał się :
- Laura, co się stało?
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Znów poczuła łzy na policzku. Widziała jak przez mgłę. Coraz gorzej i gorzej, aż nagle została tylko czarna plama.