Złapała ją za rękę i czule do siebie przytuliła. Poczuła na policzku gorące łzy. Z radości zamknęła oczy i mimowolnie uśmiechnęła się. Dziewczynka odepchnęła ją lekko od swojego ciała. Nagle podniosła rączkę i swoimi malutkimi, pulchniutkimi paluszkami dotknęła jej chłodnego policzka i ztarła łzę.
- Mamo - wypowiedziała cichutkim głosem.
Laura tak długo czekała na to jedno słowo i nie była w stanie opanować łez. Czuła jak ciurkiem lecą jej po policzku. Spojrzała na jej niebieskie błyszczące oczy. Nie wierzyła, że znów może ją spotkać i usłyszeć jej słodki głos. Chciała dotknąc jej blond kręconych włosków. Gdy podniosła rękę przenikła przez jej cialo.
- Mamo jestem przy tobie i... zawsze...
- DRYŃ.
Dźwięk budzika za wszelką cenę chciał przedostać sie do jej snu, jednak Laura nie dawała za wygraną. Nałożyła poduszkę na głowę z nadzieją, że powróci do utopii. Budzik wciąż dzwoniłi dzwonił i nie dawał jej spokoju. Wywrócona z równowagi odchyliła pościel na bok i wstała z łóżka. Każdy krok był mocny i przysadzisty. Krzywiła sie stapając bosymi stopami po zimnej posadzce. Otworzyła drzwi współlokatora z taką siła, że klamka odcisnęła się na ścianie. Podeszła do szafki i wyłączyła budzik. Stanęła z założonymi rękoma i czekała, aż igor się obudzi.
- Nie gap się na mnie - nagle wyszeptał zaspany.
- Możesz wyłączyć budzik?
- Przecież jest wyłączony - odpowiedział.
- Wiesz o co mi chodzi. Codziennie wstaje pietnaście mnut wcześniej, aby go wyłączyć.
- Nikt nie karze ci go wyłączać.
- Ale nie mogę spać przez ...
- To nie mój problem - przerwał dziewczynie.
Laura chciała mu odpowiedzieć. Na język nawijało jej sie mnóstwo stwierdzeń jak można go określić, ale zacisnęła zęby i wyszła z pokoju. Trzasnęła drzwiami. Weszła do kuchni i usiadła przy stole. Spojrzała przez okno na bawiące się dzieci w śniegu. Przypomniały jej się czasy dzieciństwa, kiedy nie myślała o problemach, ryzyku i ich konsekwencjach. Nagle usłyszała za sobą kroki Igora,
- Możesz mnie nie budzić tak wcześnie?
- Wcześnie? Za dziesięć minut masz autobus.
- Co cię to obchodzi? - spytał się oburzony - to moje życie i moja sprawa, a jeśli tobie się coś nie podoba to możesz się wyprowadzić, nikt cię tu nie trzyma.
- Z chęcią bym się wyprowadziła, gdybym miała gdzie.