woodstockowe jeszcze. z całą grupą na odprawie. ten tydzień był ciężki, ale i piękny, zmienił mój światopogląd na parę rzeczy. i dobrze ;)
znów mnie wzięło na wspomnienia, na melancholię, na to co przemija obok mnie a nigdy tego nie będę miała.
i o dziwo znów mam ochotę na miłość. choć przez chwilę mieć kogoś kto przybiegnie do Ciebie nawet o 3 nad ranem, nawet z jakiegoś wypiździejewa na drugim końcu miasta. Jak to poświęci cały dzień tylko po to, żeby pochodzić z Tobą po zoo czy po sklepach w poszukiwaniu tej a nie innej sukienki. Jak to można upić się i wiedzieć, że nie zostało się wykorzystaną i że jeszcze zaprowadził Cie do domu, połozył do łóżka i patrzył jak słodko śpisz.. i rano zrobił śniadanie do łóżka. tak.. chyba mam ochotę poudawać, że cudowna miłość istnieje.
wspomnienia zjadają mi mózg i racjonalne myślenie.
Ciągnie mnie do Ciebie. Bardzo. Być może to tylko ciekawość tego, jak zachowujesz się z innym otoczeniu, niż jak się poznaliśmy, być może chęć porozmawiania poza komunikatorem, bo to ciężko wychodzi.. szczególnie, że nie wiem co w danej chwili myślisz.. a tak można wszystko wyczytać z oczu. Dlatego.. muszę coś zrobić. Muszę. A Ty, musisz się zgodzić. Poza tym musisz mi pomóc w wykonaniu mego niecnego planu.
I nie pozbędziesz się mnie przez kolejne (przynajmniej) 3-4 lata.
I lubię Twoje oczy.
Chcę Cię upić sobą, mogę? (: