Marysia i jej pomysły. Czasami boję się dać jej aparat do rąk - wyniki jej 'wizji artystycznej' zobaczycie w najbliższym czasie, a jest tego dość sporo. Dopadły się do mnie z Kachą i malowały, czesały, a ja skutecznie im przeszkadzałam, robiąc przy tym genialne miny. W sumie, to było dość fajnie, dopóki nie dopadły nas spryskiwacze w ogrodzie.. Wrrr.
Run and tell, that everything is all right.