To wszystko staje się jakieś dziwne. Codzienna gonitwa za praccą i pieniadzem, jak i za odrobina wytchnenia. Czasem brak czasu by zatrzymac się na chwilę i popatrzeć na to wszystko co mnie otacza. Zablokowałam się na wszytko, na doznania z zewnatrz, tylko ja i moja skorupa. Dobrze mi w tym stanie było do czasu. Ale nie o tym to nie ta bajka nie o tym miałam pisac, a moze o tym? Zgubiłam wątek, ach tak, najlepiej zajac się pracą i zamnknąc się na wszystkie doznania, moze znajde drugi etat w jakieś firmie, kto wie.
Nie nie źle myśle nie ma jak wewnetrzna walka ze soba, jedna cześc mnie chce zyc jak zyłam, jedna czesc potrzebuje ciepła, ktorego tez nie mam, za nadto, akceptacji czy tez zrozumienia. Uciekam od tego jak najdalej staram się zyc jakby tej druguej strony nie było, bo to ta słabsza, bezbronna strona. Czasem przez głupia blokade mozna stracic zyciowa szanse, ciekawe ile juz szans straciłam. Jedna, dwie, osiem?
Wszystko w jakis sposob łaczy się w całość tylko trzeba znaleźc odpowiednia drogę, moze kiedyś się uda.
Dzis świeta, ale w sumue dzien jak codzień nie rozumiem tej ganianiny po sklepach i zachowywania się jakby nie jedli luudzie tydzien, juz dawno nie ma tej atmosfery swiatecznej, wszystko na pokaz.
Moze ja rzeczywiscie jestem z innej epoki?