Okazuje się że jeszcze nie do końca sobie z tym radzę.
Dzień wszystkich świętych jakoś sprawił że.. wszystko wróciło.
Gdzieś na jednej z naszych autostrad.. słuchając RMF FM, trafiłem na audycje
na temat tego święta. Ludzie opowiadali o bliskich którzy odeszli niedawno, i wybierali
jedną piosenkę która kojarzy im się najbardziej z tą osobą. Później te piosenki puszczane były
w radiu. Czy ja miałbym taką ? Nawet nie muszę sie zastanawiać. Od tamtej pory słucham jej na orkągło.
I jakoś oczy mi sie od niej pocą. Ale tylko przy niej potrafię pamiętać go takiego jaki był za życia.
Tylko słuchając tego nie mam przed oczami Mamy przed jego grobem.. Trumien które musiałem oglądać
wybierając odpowiednią dla niego.. Nekrologu który musiałem wieszać.. Nie pamiętam tego telefonu..
Momentu kiedy sie dowiedziałem...
Ale nadal.. nie jest mi łatwo.
Wszystkich świętych już za nami.. ale idą święta. Chyba najsmutniejsze w moim życiu. A przynajmniej jedne z najsmutniejszych. Nie wiem czy przeprowadzka w nowe miejsce wiele pomoże. W tym kraju wszystko mi go przypomina. W sumie juz nie tylko tutaj... Nie wiem gdzie musiałbym uciec żeby nie myśleć.
To są chyba dobre strony tego że ciągle pracuje. Nie mam czasu myśleć. Ale ile tak można...
https://www.youtube.com/watch?v=odzwSS6GKjs
Goodbye...