photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 24 MARCA 2012

...self acceptance.

Zastanawiam się nad wyzdrowieniem.

 

Choroba czyni mnie kimś wyjątkowym dla siebie samej. Bardziej nawet niż  wśród innych, bo przecież nikt o niej nie wie. W zasadzie nie wiem na ile to prawdziwa choroba, a na ile tytuł roboczy dla egoistycznej autodestrukcji, która powraca do mnie falami i ciągle kusi obietnicą niezwykłości. A ja zawsze miałam potrzebę, by być kimś wyższym, innym, lepszym. Odchudzałam się odkąd pamiętam, ale moje problemy zaczęły się ok.3 lat temu. Zawsze chciałam być szczuplejsza, chciałam być chudsza niż inne dziewczyny, chciałam się wyróżniać i słyszeć komplementy. Przepełniała mnie duma i pycha. Nigdy nie byłam naprawdę gruba, ale uparcie to powtarzałam, żeby wzbudzić zazdrość i podziw. A później wszystko obróciło się przeciwko mnie. Mój największy sukces to 40kg. Z jakichś 49/50. Wzrost 158 cm. Możecie powiedzieć, że to nic wielkiego. Zresztą dałam się łatwo utuczyć. Dobrze, byłam amatorką. Wtedy zaczęły się napady kompulsywnego jedzenia i jedzeniowa sinusoida na zasadzie głodówka/kompuls/głodówka/kompuls. Teraz jestem sporym wrakiem, chociaż staram się odbudować. Staram się zmienić swoje nastawienie. Wyrzucić wszystko to, co mną kierowało. Wyrzucić chorą ambicję, ślepe podążanie za nieistniejącą perfekcją. Przede wszystkim chcę pozbyć się tej wszechogarniającej nienawiści, która mnie zabija. I czasami wychodzi mi to nawet. Nawet czasami myślę, że jestem po jasnej stronie, ale później coś się dzieje. Coś małego, co wyprowadza mnie z równowagi i znów łapię za żyletkę, żeby poprawić stare blizny i znów jem, żeby poczuć się jeszcze gorzej. A później jestem wyczerpana i nienawidzę się tak, że wszystko od środka mnie boli. I to wysysa ze mnie siłę, żeby żyć. Żeby wstać. Żeby od nowa walczyć. A ona kusi mnie na powrót. Kusi mnie, a ja do niej wracam z wywieszonym językiem i pełnymi nadziei, wielkimi oczami. Nie umiem jej porzucić. Stanowi dla mnie alternatywę. Przyjmie mnie, jeśli tu poniosę porażkę. Ale to ona przeszkadza mi w osiągnięciu sukcesu. 

 

Nie wiem na ile jestem w stanie utrzymać to, co planuję. Czy jestem w stanie spełnić swoje marzenia. Nie znam do nich dobrej drogi. Wszędzie coś staje na przeszkodzie. Nie wiem czy jestem już dostatecznie silna. Wybaczcie więc moją niekonsekwencję. Nie chcę być gołosłowna, ale czasem sama siebie pokonuję, bo sama siebie dobrze nie znam.  

Komentarze

goodfood ehhh. widzę że nie tylko ja mam takie problemy. może nie na taką skalę ale jednak
24/03/2012 22:57:04
schizaa Ci*
24/03/2012 22:33:35
schizaa Ja się nie karam. Jedynie nagradzam, jeżeli wszystko pójdzie mi dobrze ;-)
Jak dla mnie Twoje "pogłębianie blizn" można odebrać jako swojego rodzaju karę. Nie wiem... Karę za to, że coś poszło nie tak?
Chociaż ciężko mi się wypowiadać, bo ja nie odważyłabym się na coś takiego. To mnie przeraża i nigdy nie wiedziałam, co kieruje ludźmi, którzy to robią. To Co przynosi jakąś ulgę?
24/03/2012 22:33:13
xxaimxx38kgxx Ja jak takie widziałam to nie potrzebowałam :D
Może tacy sami jak oni dali im pracę.
24/03/2012 22:27:57
xxaimxx38kgxx Mam podobnie jak ty...
Jesteś silna, jeśli czegoś chcesz to to osiągniesz :*
24/03/2012 22:14:31

Informacje o iminvictible


Inni zdjęcia: Damme Carnival 2025! cherrykinnSzymon tezawszezle... maxima24... maxima24... maxima24Wiosna idzie....pozdrawiam. halinamTuż przed wschodem andrzej73Zamek Czocha purpleblaackSparta 2praga - Opava wroclawianinMalina lepionka