Zważyłam się rano i ujrzałam 44,1kg. Było mi smutno. Że niby -2,8kg? Postanowiłam, że muszę więcej jeść. Zjadłam więc pasek czekolady z orzechami w szkole. Wróciłam do domu. Miałam nadzieję, że będę ważyć więcej, a zobaczyłam 43,6kg. Wchodziłam na wagę 4 razy, bo nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Jestem zrozpaczona. To jakiś ponury żart. Miałam zjeść na obiad pierogi, ale zjem pieczone ziemniaki, bo ta waga jest za niska! Co ja potem zrobię? Muszę jeść więcej. 1200kcal. I koniec. Nie mniej! Mogę nawet przytyć w tym tygodniu. Kiedyś bym się z tego cieszyła, teraz jestem zaniepokojona, bo to nieprawda, że tak mało ważę. Przecież minął tylko tydzień! Poza tym pojawił się strach...A co jak przytyję? W sobotę mam imprezę i będzie dużo jedzenia, i będzie dużo alkoholu. I w niedzielę też będę jadła to jedzenie, a ja chyba się rozpłaczę. Chce mi się płakać na samą myśl. Tyle pieniędzy wydane na to jedzenie, jak mogę je zmarnować? Jak mogę nie jeść zdrowo? Przecież brzuch mnie będzie po tym tydzień bolał. Po tym obiedzie dzisiejszym też. Nie zjem dużo tego świństwa w weekend, ale po sobocie i niedzieli znów będe ważyć 46kg. Gdzie jest mój spokój ducha?
Uleciała ze mnie cała poezja, nawet nie śmiem dodać jakiegoś cytatu kursywą. Muszę to lepiej zrozumieć. Muszę się nad tym zastanowić. Nie chcę tego uczucia wyścigu szczurów, nie chcę siebie samej przeganiać. Może w ogóle przestanę się ważyć. Przytyję. Wpadnę w histerię. Schudnę. Wpadnę w rozpacz. Hej, przecież ja miałam z siebie wygnać te myśli! Te ponure skłonności! Przecież ja muszę być czysta. Ja muszę więcej jeść, bo ta waga to oszustwo. Nie ma różnicy na moim ciele. Tylko ta waga. Ta waga musi być zepsuta.
Nie pamiętam, kiedy ważyłam tak mało.
Koniec.
Bilans:
Nie piszę bilansu w słupku. Napiszę, co zjadłam. Zjadłam źle. Niezdrowo i dużo. Zjadłam na śniadanie sałatkę i kanapkę z wędliną, zjadłam w szkole Activię i troszkę czekolady, którą później dokończyłam w domu po zjedzeniu ziemniaków pieczonych. Potem zjadłam bułkę kukurydzianą z pasztetem, zjadłam banana, jabłko i mandarynkę, a teraz piję obrzydliwy przecier owocowo-warzywny, bo uważam, że jest zdrowy. Ale jak może być zdrowy, skoro ma datę ważności do przyszłego roku?
Ćwiczenia:
30min hula hop
60min rowerka
ćwiczenia na brzuch
ćwiczenia na ręce
15min cardio