Żerował raz Liść na Drzewie. Czerpał z niego wodę. Wysoka, rozłożysta gałąź eksponowała go bezpośrednio do Słońca, dzięki czemu trzymał się ciepło i tętnił życiem. Najpierw Wiosenny Podmuch kołysał go do rytmu z innymi, pomagając mu dopasować się do otoczenia. Potem już bez problemu dawał ponieść się Letnim Porywom. Pewnego dnia Natura zauważyła, że Liść ma wyjątkowy talent. Poruszał się z nadzwyczajną gracją. Chcąc dać mu szanse na sławę na zaistnienie wśród cenionych i wybitnych liści, postanowiła wytworzyć warstwę odcinającą Liścia od gałęzi i otworzyć mu drzwi do wielkiego świata. Warstwa na końcówce łodyżki zatamowała dopływ wody i składników pokarmowych od Drzewa, a o zmierzchu Liść był już tak słaby, że jego własny ciężar nie tylko oderwał go od gałęzi, ale również pociągnął gwałtownie w dół na ziemię. Warstwa wytworzona przez Naturę uniemożliwiła Liściowi odprowadzenie produktów własnej przemiany materii, które zatruwały go od środka, aż całkiem wyblakł i wysechł. Rano dostrzegła go Mżawka i chcąc pomóc zwilżyła jego pomarszczoną teksturę, lecz Liść nie potrafił sam przyjąć wody, a jej nadmiar zgnił go.