photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Ignition
Dodane 20 MARCA 2011
17
Dodano: 20 MARCA 2011

Ignition

"Zapłon"

 

"Gorąca atmosfera"

 

"Sven czuł się dziwnie. Od kiedy wyszli z kopalń wydawało mu się, że ciągle jest mu gorąco. Kiedy przykładał rękę do czoła nie czuł jednak nic niepokojącego. Szedł kawałek za Mugen'em, bowiem trakt prowadził prosto i nie trzeba było przewodnika. Nie był zmęczony, nic go nie bolało, a mimo to był mocno zaniepokojony swoim stanem. Czyżby trawiła mnie jakaś straszna choroba? - pomyślał przez chwilę, a dreszcz przebiegł mu po plecach. Szybko wyrzucił ten pomysł ze swojej głowy i starał się skupić na liczeniu kamieni pod stopami. Wszystko byle tylko odwrócić swoją uwagę od narastającego ciepła. Człowiek w czerwonym płaszczu zwrócił uwagę na dziwne zachowanie towarzysza podróży. Z początku bardzo gadatliwy i wesoły, im dalej szli tym robił się coraz bardziej nieswój. Czerwony zaczął podejrzewać już wcześniej, że może rycerzowi wcale nie uśmiecha się powrót do miasta. A nuż ma tam jakieś długi, albo wrogów- zgadywał zabójca, jednak nie chciał pytać. To wszak nie moja sprawa i skoro śmierdzi, to lepiej trzymać się od niej z daleka. Wystarczająco mam własnych problemów - stwierdził w końcu. Droga dłużyła mu strasznie. Od czasu incydentu na moście i później w kopalniach, nie wydarzyło się nic. Wciąż tylko kamienie czy korzenie pod stopami i drzewa po bokach. Weszli w rozległy las zwany Wilczym, od grasujących tu watah. Oznaczało to, że przebyli już prawie całą drogę i niewiele zostało do celu. Byli zmęczeni wędrówką, w końcu podróż była długa, a przy użyciu konwencjonalnych metod dodatkowo wyczerpująca. Minęli gęstą kępę drzew, których konary wdzierały się ponad trakt uzurpując sobie nad nim władzę. Zasiedli tuż za nimi, by schować się w ich cieniu. Sven od razu padł pod drzewo, nie dbając nawet aby na czymś usiąść. Młody Frey zaś oddał się swej zwyczajowej czynności i począł gładzić swoje ostrze kawałkiem szmatki. Jego ruchy, były prawie że hipnotyzujące, ale przede wszystkim bardzo precyzyjne. Najmniejsza pomyłka mogłaby się skończyć skaleczeniem lub co gorsza paskudną raną. On jednak ufał swemu ostrzu i prowadził dłoń pewnie, ześlizgując się wzdłuż klingi. Dogwater przez chwilę się przyglądał, lecz ostatecznie zasnął oparty o drzewo. Gdy zerwał się nagle, zastał sytuację taką samą jaką ją pozostawił przed snem. Czerwony wciąż siedział w tej samej pozycji i miejscu, czyszcząc swoją katanę. Jedynym co się właściwie zmieniło była temperatura. Sven czuł coraz większe gorąco, zupełnie tak jakby stał w pełnym słońcu, zakuty w zbroję. A przecież zmierzchało i robiło się chłodno, nie było mowy o upale. Teraz już poważnie przestraszony rozejrzał się wokół, jakby chcąc się upewnić, że nikt nie zna jego obaw. Wstał, poprawił swój strój, chwycił dobytek i zawołał: Ej. Chodźmy Mugen. Robi się ciemno, a my wystarczająco odpoczęliśmy. Nie wiem czemu nalegałeś by iść w nocy, ale mam nadzieję, że zostałeś obdarzony sowim wzrokiem. Inaczej całkiem się pogubimy. Ten, do którego skierowane były słowa, również się podniósł, zarzucił na ramię swój dziwny tobołek i ruszył. Nie martw się, nie zgubimy drogi, zadbam o to najlepiej jak potrafię - odparł. Och tak, my również - szepnął do siebie ktoś siedzący na gałęzi, tuż nad rycerzem i zabójcą. Ku swej zgubie nie wiedział jak czuły słuch ma człowiek w czerwonym płaszczu. Gdyby było inaczej, prędzej uciąłby sobie język niż wypowiedział te słowa. One wszak stały się przyczynkiem do jego zguby. Ciśnięty silnie miecz przebił mu gardło, zanim nawet niedoszły rabuś zdążył zauważyć ruch ręki. Jego kamraci licząc na przewagę liczebną, którą chcieli nadrobić brak zaskoczenia, zeskoczyli z gałęzi wokół i rzucili się na wojowników. Pozbawiony katany zabójca sięgnął po katary, zaś rycerz wyszarpnął swój wysłużony bastard. Rozgorzała walka.."

 

"Prawda, która płonie"

 

"Świst ostrza przeciął powietrze, a następnie podgardle, które bryznęło krwią. Bezładne ciało zwaliło się na ziemię, a jego właściciel przez ostatnie sekundy życia spoglądał na walczących. Jego kompan dołączył doń przebity szybkimi uderzeniami katarów. Sven ciał na odlew. Bandyta padł pod jego ciosem, z rozciętym w pół barkiem. Potężne uderzenie zmiażdżyło następnemu dłoń. Próbował się zasłonić, lecz ostrza zwarły się i zaklinowały. Krzyk boleści wybił się ponad odgłosy walki, by oznajmić w piekle, że kolejna dusza się do niego zbliża. Dwa szybkie pchnięcia pozbawiły tchu napastnika. Próbował on zajść Czerwonego od tyłu, ale nadział się na jego śmiercionośne ostrza. Katary zafurczały, a ich krawędzie przebiły się przez strzępy zbroi. Wrogowie odsuwali się z przerażeniem. Nie mogli pojąć jaki demon stał przed nimi. Każdy kto zbliżył się do niego padał po chwili martwy, rozsieczony jego wściekłymi atakami. Próbowali skupić się na rycerzu, ale i on radził sobie nieźle. Pokonał już trzech z nich, a czwarty właśnie zmierzał na spotkanie z ziemią. Sven sprytnie ciał go poniżej kolana, po czym wybił mu wszystkie złe myśli z głowy. Użycie do tego stalowej głowicy miecza sprawiło, że zabieg był naprawdę skuteczny. Walka zakończyła się prawie tak szybko jak się rozpoczęła. Z tuzina atakujących pozostało 10 trupów. Jedynie dwójka, która uciekła zaraz po pierwszym ciosie, zdołała ujść z życiem. Mugen bezceremonialnie zrzucił pozostałe na drzewie ciało i wyciągnął swój miecz. Przetarł go o płaszcz i odwrócił się do Dogwatera. Ruszajmy - rzucił krótko, tak jakby zabicie 7 ludzi nic dla niego nie znaczyło. Rycerz nawet się nie domyślał, że takie właśnie są fakty. Zabójca w czasie swej służby u Losu posłał tak wielkie ilości ludzi do krainy śmierci, że nie jeden król byłby zadowolony z takiej armii. Samych celów było grubo ponad tysiąc, a przecież wielu stanęło na drodze człowieka w czerwonym płaszczu, zanim jeszcze zdołał do owego celu dotrzeć. Gdyby Sven wiedział o tym na pewno nie podjąłby podróży z takim towarzyszem. Co więcej, nie myślałby również o przedstawieniu go Diukowi, ani nie wiązał z nim nadziei zarobku. Jednak rycerz nawet tego nie podejrzewał, miał zaś inne problemu, które skutecznie przyciągały jego uwagę. Z trudem oparł się o drzewo. Któryś z rabusiów drasnął go, ale nie była to rana mogąca czymkolwiek grozić. Gorsze było to, że było mu już tak gorąco jakby wszedł do wanny pełnej wrzącej wody. Nie pocił się jednak, a jego dłonie były zimne. Przez chwilę dyszał ciężko, a potem nagle padł na ziemię prosto między trupy. Młody Frey spojrzał nań z zaciekawieniem. Gdyby wiedział, że gdzieś daleko stamtąd, na kamiennym stole, stoi właśnie Fanatyk, a blask wypełnia jego pieczęć, zapewne zachowałby się inaczej. Lecz nie miał o tym pojęcia i zbliżył się by spojrzeć na leżącego rycerza. Symbol rozbłysł, a w Hellwind rozległo się wycie zgromadzonych. Misja wypełniona, człowiek w czerwonym płaszczu został odnaleziony! - wykrzyknął przywódca Tartarusa, rozrzucając szeroko ręce. W tej samej chwili, w miejscu odległym o wiele mil, z ciała Svena Dogwatera wystrzeliła kula ognia. Płomienie w jednym wybuchu ekstazy wydostały się zeń i buchnęły w powietrze. Wypłynęły z całego ciała, każdego mikroskopijnego otworu w skórze. A gdy już pojawiły się na powierzchni, przed oczami zdumionego Mugen'a pojawił się Ogar Szarości. Zupełnie jednak nie podobny do tego, którego udało mu się pokonać w Tunelu. Ten był o wiele potężniejszy. Jego mięśnie były niczym węzły ze stali. Pazury wielkie niczym noże, a paszcza przypominała najeżoną ostrzami otchłań. Grzywa była żywym płomieniem, falującym i buchającym w niebo. Oczy niczym bezdenne otchłanie śmierci, wypełnione trwogą. Owa bestia stanęła przed Uriel'em, jako niemy posłaniec, zwiastun nadchodzącej klęski. Ogar wyszczerzył swe kły i postąpił krok naprzód, prawie miażdżąc ciało rycerza. Człowiek w czerwonym płaszczu chwycił mocniej swój miecz i uśmiechnął się mimo woli. Był pewien, że zmiecie chowańca z powierzchni ziemi i wprost nie mógł się doczekać tego, czego bestia byłą tylko przedsmakiem.."

 

Ps. Skojarzenia to tytuły. Do następnego.

 

imć Frycu the Lord

Komentarze

imcfrycuthelord Bastard to inaczej miecz półtoraręczny. Byakuya? Raczej Kenpachi :D
22/03/2011 18:33:50
~haji no tu masz rację, Kenpachi zarzynał wszystkich dla czystej przyjemności, ale Byakuya ...hmmm..chodzi mi tu o to zimne opanowanie i traktowanie przeciwnika jako robala, któremu niewarte jest poświęcanie własnego czasu i brudzenia ubrania xD
24/03/2011 20:15:15
imcfrycuthelord Jeśli chodzi o ubranie to barely you are right :D
24/03/2011 22:03:13

siodmyniezawszewspanialy SIBS 11 KU*WA! ;P
20/03/2011 22:54:59
magdziak nie zapominajmy o Mugenie. i bez capsa i klnięcia proszę, bo to niegrzeczne
21/03/2011 1:14:59
siodmyniezawszewspanialy oj tam ta grzeczna się odzywa, Frycu wie że to dobrodusznie było pisane przez kogoś kto jest fanem i czeka.
21/03/2011 16:45:11
~haji a ja bym powiedziała, że bez gwiazdek xD ha ha
24/03/2011 20:16:40

~haji Takk Mugen! :P :P :P
Co to jest bastard tak w ogóle, bo się nie orientuję?
Ha, jak ja lubię tę krwawą miazgę... hi hi Mugen pewny siebie niczym Byakuya .*_*
22/03/2011 18:25:26
magdziak a ja zgadłam co się stanie!!!
20/03/2011 21:12:56
zapachowaamarycha pomysłowe.
Jeśli chcesz zobaczyć kopuły RMF, to zapraszam do mnie.
20/03/2011 21:02:17

Informacje o imcfrycuthelord


Inni zdjęcia: 1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegames