photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 MAJA 2014

Raven's dying wish.

Pierwszy wpis z serii: How about dy'in? Przeczytaj zanim zapoznasz się z poniższym: http://www.photoblog.pl/imcfrycuthelord/150430410

 

Sekunda.

Dwie.

Dziesięć.

Bezruch w strumieniu czasu.

Kolejne chwile i kolejne dość. Strażnik skruszył się doszczętnie. Okowy, resztki tych coś znaczących bliskich, strzaskało życie. Strzaskało tak jak zawsze. Bez ostrzeżenia. Gwałtownie niszcząc, a przysparzając długotrwałego bólu. Właściwie bardziej Smutku. Takiego, którego nikt nie chce podnieść z podłogi, na którego nikt nawet nie spojrzy. A on istnieje, nie jedno ma imię i na ramionach siada niczym Kruk Odyna. Gdyby wydziobał mu tylko oko, to w sumie mogłaby zostać kozacka blizna. Zawsze lubił blizny. Ale ten Smutek jest bardziej zachłanny. Bardziej nawet niż kaukaski Orzeł, raczący się co dzień świeżą prometejską wątrobą. Oh nie. On pożera oczy, wątroby, ale pożera również pozytywne emocje, szczęśliwe myśli, rozbłyski życiowego światła, drobne iskierki pogodnego ducha. Nienasycony, pożera wszystko co dawało blondynowi, choć smugę nadziei, nędzną plwocinę humoru. Wieczorami wraca na wychudzony bark chłopaka, zaciska szpony na wystającym obojczyku, niczym wystawowy sokół na swej żerdzi. Czeka. Dobrze wie, że prędzej czy później chłopaka dopadną demony przeszłości, teraźniejszości czy nawet przyszłości. Razem z nimi przyjdą kompani Smutku Strach, Bezsenność, Apatia, Nienawiść. Przyjdą wkrótce po tym jak rozpocznie się proces myślowy, wśród splotów młodzieńczego mózgu. Myśli jak zarażone czerniakiem, ściemnieją, pokryją się plamami mroku, a końcu zatracą się zupełnie. Rozpoczęty bal, na pohybel całemu światu, obwieszcza krucze krakanie i milczenie człowieka. A ostatnio blondyn coraz częściej milczy. Irytują go ludzie, ich opinie, trywializm, bezrefleksyjne podejście, brak jakiegokolwiek taktu, empatii i jakże popularne komentarze odnośnie jego życia. Wiele się zmienia. Ciągle coś ulega ewolucji, rewolucji, deformacji, degradacji, czy jakiejś innej acji. Tylko nie ludzie. Ludzie są jak wojna. A wojna nigdy się nie zmienia. Jeśli raz poznasz człowieka, a by to zrobić wcale nie potrzeba wiele, poznałeś go na całe życie. Wystarczy poobserować go w naturalnym otoczeniu, w chwilach gdy nieco mniej się krępuje. Jeśli zdołasz zajrzeć pod uchyloną maskę, ukryć się ponownie nie sposób. Nerwus pozostanie nerwusem, melancholik melancholikiem, okrutni będą okrutni, a szczęśliwi? Szczęśliwi są tylko nieświadomi. I dopóki pozostaną nieświadomi, pozostaną szczęśliwi. Otwórz oczy i rozejrzyj się wokół, czasem nie trzeba nawet wyglądać za róg. Kiedy staniesz się świadomy, kroczysz ścieżką bez odwrotu. Pełną oszustwa, kłamstwa, biznesu, pieniędzy, morderstw, niechciany ciąż, pękniętych serc, ludobójstwa, katastrof naturalnych, wojen, bólu, cierpienia, głodu i strachu. Właśnie to oczekuje na tych, którzy otworzą oczy i rozejrzą się, nie poszukując pięknych obrazów. Właśnie to czeka za progiem, choć nie zawsze w dosłownej formie. Twórcą zaś, wszystkich powyższych, są ludzie. Ludzie to plaga. Plaga każdego dnia, ale plaga bez której nie można się obyć. Będąc w końcu jej przedstawicielem, trzeba należeć do zbiorowości. Mimo to, ludzie irytują. Czas powitać Nienawiść. Nienawiść, która bywała gościem wyjątkowo rzadkim na wieczornych ucztach w młodym umyśle, zasiada ostatnio na honorowym miejscu, tuż obok gospodarza - blondyna. Ten, w swoich myślach, widzi się jako trefnisia, w pstrokatym złoto-rubinowym stroju, w błazeńskiej czapce, z Krukiem na ramieniu. Przy długim stole zasiadają wspólnie wieczorami on, jego myśli i towarzysze Smutku. Dzień za dniem, a właściwie noc za nocą, kłócąc się, balując w chaosie i emocjonalnym rozedrganiu, wyciskają z młodzieńca to czym powinien był tryskać. To czego powinien stanowić źródło dla innych. To czego się od niego wymaga. To czego jemu już zupełnie brakuje. Krople chęci. Nie tych marginalnych jak chęć do pracy czy nauki. Powoli kończą się krople silnej woli, ambicji, wartości. Ale też nie one grają pierwsze skrzypce w Teatrze Życia Otella. Pierwsza z nich, pierworodna kropla, archetyp chęci, też jest już na wykończeniu. Ba, nie ma się co oszukiwać, ostatnie krople skapnęły na ostrze. Chęć życia, balansuje na krawędzi noża, ale nieubłaganie spływa w dół. Siedząc, zadał sobie pytanie, czy warto w ogóle ją powstrzymywać? Ja już znam odpowiedź. Zmieszała się z kapiącą krwią.

 

Każda kolejna blizna przypomina o jakiejś porażce. Jest jakąś nauczką. Długo zbierał się na odwagę, by wyciągnąć ostateczną lekcję. Ostatnia blizna nigdy się nie zamyka, uwalnia za to od wszystkich problemów, rozlewając ostatnie krople życia.

 

Ps. Przeczytałeś? Uważasz, że zmarnowałeś swój cenny czas? A może spodobało Ci się? Skoro poświęciłeś parę chwil na czytanie, poświęć jeszcze trzy na zostawienie w komentarzu pod wpisem dowolnej litery alfabetu. Chciałbym sprawdzić ile osób dotrwało do końca. Z góry dzięki. Mugen w głowie, przechodzimy do fazy produkcji.

 

imć Frycu the Lord

Komentarze

magdziak xo
15/06/2014 12:39:42

Informacje o imcfrycuthelord


Inni zdjęcia: Grecka przygoda na Evii activegames12 / 03 /25 xheroineemogirlxTruck1 Polska kowalski33... thevengefulone... thevengefulone... maxima24... maxima24... thevengefulone... maxima24... thevengefulone