Ze słońca pokapuje deszcz
Zielenią na złociste trawy
Panika ogarnia i lęk
O niepewne jutro obawy
Smutek przez szczęście przenika
Wesołość mgłą się okrywa
Abstrakcja myślenia, logika
Teraz na laurach spoczywa
Wojna o spokojne jutro,
Batalia toczona z życiem
Przy każdym powiewie wiatru
Przed każdym kołdrą przykryciem
Bezwładność emocji i uczuć
Świat w dzikim pędzie się traci
Płaszcz codzienności chce zrzucić
W końcu za krzywdy odpłacić
Gdzie ta dawna beztroska
Widoczna dziś tylko na kliszach?
Pytania kieruję w przestrzeń
Jedyny odzew to cisza...