Ja pierdolę. Totalna aspołecznośc we mnie rośnie. Nie wiem już, co mam zrobic, nie mam w głowie żadnego sensownego rozwiązania, ani ochoty proszenia kogoś o pomoc. Sama sobie nie pomogę. To pewne. I tak będzie jak zawsze ... Kilka miesięcy z jedną myślą w głowie i z jednymi skojarzeniami. Czekają mnie ciężkie czasy. Nie mam już siły - raz łzy, raz ta cholerna duma i obojętnośc. Nie da się tak po prostu wszystkiego wymazac? Wyjąc nową kartkę i zapisywac każde słowo - TYM RAZEM - powoli i starannie?
Wiem, że nie. Ale co mam robic? Chociaż buduję sobie te cholerne złudzenia, które ułatwiają mi jakoś normalnie funkcjonowac, a przynajmniej się starac. Mam taką dziką ochotę wypłakac się komuś w rękaw, żeby ten ktoś zrozumiał w pełni co czuję, czego mi brakuje. Szkoda, że nigdy tego nie zrobię ... Za bardzo mi wstyd moich własnych myśli i uczuc, więc nie potrafię ich tak po prostu...powiedziec. Zazdroszczę tym, którzy mają w tym niesamowitą lekkośc.
Przepraszam was, że ostatnio moje notki są takie zaplątane, nie do przeczytania i niezrozumiałe. Po prostu czasami muszę przelac gdzieś wszystko to, co siedzi mi w głowie - inaczej byłoby mi jeszcze ciężej.
Myślę nad jakimś hasłem ...
Egzaminy coraz bliżej (19 je*anych dni), a ja jestem w wielkiej, edukacyjnej dupie. Częśc matematyczno-przyrodnicza wywołuje u mnie konwulsje i zawroty głowy. Ale, nie - miała byc VI i będzie VI !
Szkoda, że obecna sytuacja wyssała ze mnie już tyle sił, że coraz mniej ich do generalnej i bardzo ważnej walki.
" I`m worse at what I do best
And for this gift I feel blessed. "