siedzac poznym wieczorem w jego bluzie przed domem, w ktorym odbywala sie "rodzinna impreza" zastanawiala sie nad sensem swojego zycia. czesto miewala takie momenty, ze chciala byc sama zeby sobie to wszystko przemyslec. lubila rozmyslac. nie zawsze wplywalo to na nia dobrze ale czula.. ze tego wlasnie potrzebuje. czesto myslala nad przeszloscia, ktora bardzo dala jej w kosc. niektorzy zadawali jej pytanie : "skad bierzesz na to wszystko tyle sily? przeciez co chwile cos sie pierdoli". nie potrafila na to odpowiedziec. no bo.. skad brala tyle sily? miala przy sobie osoby, ktore chcialy zeby byla mimo wszystko szczesliwa i staraly sie o jej szczescie bo byla dla nich wazna. nigdy nie dowierzala do konca, ze komus moze zalezec na jej szczesciu, a jednak zostala doceniona. duzo dawalo jej wsparcie, przytulenie gdy juz chciala sie rozplakac. a nawet pare szczerych slow. nie czula sie juz taka.. sama majac przyjaciol, tak naprawde ta jedna przyjaciolke i jego. tak naprawde juz nie pozwolili zeby nigdy byla sama, wspierali ja w kazdym momencie. akceptowali ja taka jaka byla. nigdy nikomu zbyt wiele o sobie nie mowila, potrafila sluchac i czesto to robila pomagajac innym. starala sie usmiechac nawet gdy nie miala na to ochoty.. w pewnym momecie docenila ja takze rodzina. czekala na to dlugo. co prawda nie potrafila im tak do konca zaufac, ale starala sie odbudowac kontakty. wychodzilo to raz lepiej, raz gorzej ale zawsze do przodu. miala tez wspanialego, kochanego chrzesniaka dzieki, ktoremu wiedziala, ze musi pokonac wszystkie sprzeciwnosci losu przynajmniej dla niego bo jest za niego odpowiedzialna. pozornie wydawaloby sie, ze ma lekkie zycie. jednak tak nie bylo, poprostu nie lubila pokazywac slabosci. postanowila wziac sie w garsc i spelniac swoje marzenia z najlepszymi osobami obok. miala dla kogo zyc i odnalazla swoj sens zycia. teraz wystarczylo tylko zawalczyc.. zawalczyc o siebie, o swoje marzenia.. o swoje zycie! nie nalezy sie poddawac bo nie na tym zycie polega. nalezy isc do przodu ze slowami "dam rade", "chocby nie wiem jak cholernie bylo zle dam rade". nie byla juz z tym wszystkim sama od pol roku. zaryzykowala wszystko. czas zawalczyc o siebie, czas byc cholernie szczesliwa. brakowalo jej jeszcze jednego.. zdrowia.. niestety, za miesiac miala sie dowiedziec co jej jest.. cholernie sie tego bala, ale wiedziala ze... wiedziala, ze mimo wszystko nie moze sie poddac...