I od nowa.
Właśnie przymierzałam, co by jutro ubrać. Jak spojrzałam na swoje nogi to się zalamałam..
Jeszce ostatnio sytuacja w gabinecie u lekarza, gdzie widziałam, że przytyłam 7kg w ciągu roku, półtorej. Jak? Jak mogłam się doprowadzić do takiego stanu?
Czas się za siebie wziąć.
Dzisiejszy bilans:
Ś: pół grahamki, ser, szynka, keczup, majonez, pomidor, kiełki
IIŚ: jabłko
o: makaron, "burger", piernik
k: jogurt z płatkami, wafel ryżowy
I chyba tyle... Blagam, tym razem musi mi się udać.