Jeszcze tak niedawno postanowiłam w końcu przestać uciekać i w sumie chwilę mi się to udawało... chociaż... tak się teraz zastanawiam czy to co teraz się dzieje jest ucieczką czy po prostu kpiną przeznaczenia? Sama już nie wiem co mam myśleć, a przede wszystkim co robić . Więc co robię? Godzę się z tym wszystkim i żyję dalej, odpuszczam, staram się zapomnieć, whatever. Wiecie co? Chyba nawet te wszystkie czynności weszły mi w krew bo nie czuję zupełnie nic. Może gdzieś tam wgłębi duszy jest sobie taki malutki ludzik o imieniu "żal". Żal za utraconym.... właśnie, czym? Nie będę spekulować, ale na pewno coś odeszło i pewnie nie powróci. Na pewno dam Wam znać jak ta historia się układa, czy jest jakiś ciąg dalszy, czy raczej nie ma na co liczyć... Przynajmniej nie zaczęło mi jakoś tam... zależeć, bo wtedy byłoby naprawdę ciężko.
Bądź co bądź, żyjemy dalej, nie załamujemy się! ;)
a na jutro, wszystkim zakochanym życzę cudownego dnia, abyście świętowali go ze swoimi połówkami i aby Wasza miłość rosła w potęgę!
Pozdrawiam :)
__________________________
Jeśli ktoś chce się poradzić w jakiejś sprawie, lub chce poznać zdanie na jakiś konkretny temat postronnej osoby, można pisać na mój e-mail :
[email protected]
Nigdzie nie publikuję Waszych listów, ani tymbardziej danych, zapraszam do zadawania pytań ;)