Możesz przeżyć wszytsko, co tylko chcesz, to jest dla CIEBIE, w tym świecie nie ma stałych granic- tak myślę już teraz, po czasie, to tylko jeden dzień, w głowie wiruje wszystko, próbuję formułować wnioski, podsumowywać, nazwać. I kłuciem to wszytsko przechodzi przeze mnie, wstrząsem, razi mnie to jak prąd. Ślina, pragnienia, upust --- ciała. A po tym od siebie naprawdę nie ma ucieczki. Zapamiętam ten zapach wanilii, tą parność, na pewno Twój wzrok kiedy mówiłeś że chcesz mnie, patrzyłes inaczej, cały brzmiałeś inaczej, kryształy, to zrozumienie Boże, to wszystko co tak chciałam żebyś zrozumiał od miesięcy, aż mnie skręca. Budzę się i nic do mnie nie trafia, serce jak oszalałe i nie mogę złapać oddechu, jeszcze się uśmiecham, lubiłam zachowywać pozory- to pozostałość po dawnej mnie, tej n i e w i n n e j, tej złożonej ze wstydu.
I znów, w głowie na przemian ten lęk, wycie gdzieś z głębi, za chwilę wspomnienie. Świat tak powinien działać jak wtedy. Piszę bo nie chcę zapomnieć