' tu na tych schodach gram na nosie przeznaczeniu '
Ludzie zwykli narzekać, dla nas Słońce świeci za mocno, tudzież za słabo, lecz nigdy idealnie. Nigdy nie jest w stanie usatysfakcjonować całej ludzkości i wyważyć swoje promienie w ten sposób, aby słowo 'dobrze' zamieściło na naszych sarkastycznych buziach. Ciągle mrużymy powieki, przez co nie dopuszczamy do siebie rzeczy tak ważnych i pięknych. Obwiniamy za to Słońce. Przywykamy do tego stanu rzeczy i zadziwieni szeroko otwartymi oczyma nie zauważamy piękna otaczającego nas wszechświata. Przez szparki, jakimi są nasze oczy widzimy tylko to co chcemy, nigdy nic więcej. Słońce świeci za słabo. Psychopaci zagłębieni w ideałach spaczonej teraźniejszości. Romantycy, których ludzie zwykli nazywać innowatorami, pragnący zmienić przyszłość. Prostytutka w dziurawych pończochach i przy małej bluzce. Wiecie co zrobiło z nami Słońce? Uzależniło nas od siebie. O wschodzie Sołońca zwykłam pijać gorącę kawę, lub herbatę z cytryną, w zależności od dnia. Czystym ubraniem staram się uczłowieczyć moje powierzchowne jestestwo. Zegarek spowalnia minuty. Zamienia dni w lata. Godzinę za godziną zapełnia oddech za oddechem. Życie przecieka nam przez palce. Czas ze zmrużonymi oczyma stawić czoło następnemu dniu.. bo co innego nam ślepcą pozostało?
btw.
łik end.