' to o tych co od lat nie wzbudzili zwątpienia '
Nienawidzę poranków, które potajemnie nazywam Judaszem. Budząc się co rano wstaję z łużka bez nawet najmniejszej nadzieji, na jutrzejsze powtórzenie tego incydentu z równie wielkim uśmiechem na twarzy, który gościł na niej kiedyś. Kiedyś nie było dawno. Kiedyś nie było wczoraj, ani też nie będzie jutro. Kiedyś jest bliżej nieokreślonym urywkiem z życia bez chwili, daty, czy godziny. Każdy czyn świadczył o nieograniczonym optymiźmie, ale ja go nie chcę. Nie jego pragnę. Chcę prawdy i komfortu prawdziwych słów, które wypowiadane są bez kszty fałszu. Codziennie zdaje się uporczywie patrzeć na coś czego nie chcę widzieć i widzę to na co patrzeć tak naprawdę nie chcę. To, czymkolwiek jest nie daje mi możliwości zamknięcia oczu bez strachu. To właśnie to odebrało mi siły i chęci. W pogoni za ideałem To zapomniało, że musi patrzeć w lusterko, żeby go odnaleść. Tylko my sami jesteśmy dla siebie autorytetam. To czy napewno Judaszem powinnam nazwać Go?
btw.
jestem antyspołęcznym człowiekiem nielubiącym swojego gatunku.