Czytam, płaczę, dziękuję że to nie mnie dotykają te wszystkie choroby. Koniec sierpnia, a ja muszę zapalać lampkę obok łóżka, żeby móc zobaczyć litery ułożone w wyrazy, a te w zdania i równoważniki. Założyłam nawet ciepłe skarpetki, bo było mi zimno. Ale nie, nie zamknę okna, to byłoby zbyt proste. Obcięłam włosy. Podcięłam, ktoś by pewnie powiedział. Tak, to moje zdjęcie.
Nie mogłam zebrać się na nic innego, dzisiaj tylko 2 kubki kawy i jeden coli light. A gdzie woda? Nawet nie mam siły ruszyć się po butelkę, która znajduje się zaledwie 10m. od mojego położenia. Tak, cały dzień w łożku. Nie mam ochoty ubierać się, malować, wychodzić do ludzi, śmiać się, no udawać. Może i założyłabym ulubione buty od Tommiego, marynarkę, na którą wydałam majątek, wygodne jeansy, a całość wieńczyłyby profesjolanie pomalowane na czerwono, paznokcie. Może i wyglądałabym ładnie. Ale czegoś by mi brakowało. Tak, tej liczby- 48.