Wielki come back. Tak strasznie mi się nudzi, że postanowiłam wstawić po raz 10 to samo zdjęcie.
Zastanawiam się, czy potrzebny mi ktoś taki, jak przyjaciel. Bo skoro codziennie towarzyszy nam uczucie, że osoba zwana `przyjacielem` nie jest nam potrzebna, to chyba powinniśmy jej o tym powiedzieć, prawda? Z resztą przyjaźń buduje się przez lata, potrzeba na to bardzo bardzo dużo czasu, a czas ma taką zabawną plastyczną właściwość. Wszystko, co przemija, zmienia się.
Ja też się przecież zmieniam. Kiedy wskakujesz do tego autobusu, spodziewasz się krótkiej przejażdżki - na koniec miasta, nie dalej - i nagle...shit. Jesteś pośrodku następnego kontynentu. Uważasz tę metaforę za banalną? Ja również, ale wobec istoty sprawy to bez znaczenia. Zagadka czasu jest nierozwiązywalna i stąd to nawet mało odkrywcze spostrzeżenie mieni się bogactwem znaczeń. Piszę tak bez większego sensu. Nie wiem, czy ktokolwiek zrozumie, co chciałam przekazać powyższą przenośnią.
Po prostu, jak wszystko się zaczyna, myślimy `skończy się szybciej niż zdąży rozwinąć` aż pewnego dnia się budzimy i patrzymy w sufit, myślimy, co zjemy na śniadanie, a nagle staje nam w głowie jedna myśl. Zamiast `zrobię sobie tosty` pojawia się `cholera, zaczęło mi zależeć`.
In New York,
Concrete jungle where dreams are made of,
Theres nothing you can`t do,
Now you`re in New York,
These streets will make you feel brand new,
The lights will inspire you,
Let`s here it for New York, New York, New York