A jednak jakoś trudno
wyprzeć że tu jesteś
i trudno tak stawiać stopy po omacku
ze spalonych desek wskrzeszać mosty
czy ponad łzawe dni wątłą pamięć
bo nie wyrzeka się bogiń niespełnionych
słów przed którymi nie było cudzych
i nie odkłada się powietrza na potem
jakby płuca dalekie były od zapaści
trudno tak mijać się z czasem
utkwiwszy wskazówką między żebrami
wytykać sobie że to już i że nic
serce upychać wciąż w kieszeń
a jednak wołać nim o ciebie