Koniec 2013 roku i pewnego etapu w moim życiu.
Początek miło wspominam. Duże nadzieje, całkiem ambitna zima jeżeli chodzi o jazdę. Na wiosnę szybko zaczeliśmy działać. Basti od początku zachwycał swoją chęcią do pracy noi przedewszystkim siłą. To nie był już słodki 3 latek, tylko pewny siebie koń, aczkolwiek bardzo zrównoważony. Pierwsze skoki, które niesamowicie cieszyły. Pierwsze parkurki, treningi z Ilo, które z pewnością bardzo dużo nam dały. Zdarzyły się również upadki, łzy, nerwy. Ale mogę śmiało stwierdzić, że zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Pierwsze zawody, dwa przejazdy na czysto, 3 miejsce. To było dla mnie coś :) Czułam się niesamowicie dumna z nas. Potem serie treningów, pracy ujeżdzeniowej, przesiadywania w stajni ze świetnymi ludźmi<3. Z nieskaczącego, przeciętnego źrebaka zrobił się cudowny wierzchowiec, na którym jazda była samą przyjemnością. Muszę również stwierdzić, że moje umiejętności znacznie się poprawiły. Ten koń z pewnością nauczył mnie najwięcej :)
Koniec moich "maturalnych" wakacji wspominam najgorzej. Szok związany ze zmianom szkoły, nowy tryp uczenia się... noi pojawiło się mnóstwo dodatkowych wątpliwości. Nie wiem właściwie co spowodowało takie, a nie inne nastawienie, może wkońcu dojrzałam (przynajmniej troche), poznałam swoją wartość i nie ukrywam, że zapragnełam stabilizacji. Pojawiło się również wiele innych przyczyn, o których nie mam ochoty pisać publicznie. Ostatnie 3 miesięcy roku podejmowanie decyzcji, najcięższej jak dotychczas. Wiele łez, niepewności. Ostatni dzień roku przełomowy telefon, który rozpoczona nowy etap w życiu. Jedna, zaledwie 5-cio minutowa rozmowa sprawiła, że moje życie odwróciło się o 360 stopni.
Najgoszy moment z tym roku to z pewnością ten, w którym uświadomiłam sobie, że to już koniec pracy z Bastim. Chwila kiedy siedząc na "tej" ławce w stajni czułam Jego chrapki. Brzmi to bardzo dramatycznie i sentymentalnie, ale to był zdecydowanie najgorszy moment. Pocieszający jest jednak fakt, iż nadal będe się z nim widywać, co więcej opiekuje się nim teraz pewna osóbka, która z pewnością sobie da rade :) Jestem pewna, że jeszcze kiedyś nazwe go swoim koniem.
Nowy początek, nowy photoblog. Link się pewnie jeszcze tutaj pojawi.
Jeśli ktoś przeczytał ten dramatyczny wywód to jestem pełna powdziwu :>
Sobota <3