Chyba życie jest po to,żeby coraz częściej użalać się nad swoim stanem..
Nie mogę pojąć,jak może być aż niesprawiedliwość,że ktoś kogo nienawidzicie właśnie ma życie takie,jakie Ty chciałeś mieć od zawsze,a Ty sam musisz robić to, czego nie chcesz i czego oczekują od Ciebie inni,czyli po prostu robisz to pod presją? Ughr...
Życie bywa takie niesprawiedliwe,że ja pierdole !
Potrzebuję chyba jakiejś motywacji.
Chciałam iść na te studia,mam wspaniałego chłopaka,a teraz jeśli mi nie pójdzie na studiach,to nasza przyszłość,którą już w sumie mniej więciej ogarnęliśmy pójdzie w niwecz i to przeze mnie. Mam dość ciągłego życia pod presją. Może inaczej - wszystkiego po prostu mam dość.
Staram się żyć tak,jak chcę,jak chciałam,a jednak nawet teraz nie daje rady. Nie jestem i nie byłam i nie będę taką osobą,która się poddaje,ale naprawde już rozkładam ręce i jestem bezradna. Nienawidzę siebie,że pozwoliłam na taki stan,ale coś w moim życiu jest nie tak,że wgl do niego dopuściłam.
Pytania,które pozostaje zadać to :
CO TO SPOWODOWAŁO?
JAK TO NAPRAWIĆ?
CO ZMIENIĆ?