Nie poznaje siebie na tym zdjęciu.
W życiu też się nie poznaję.
Siebie sama.
Rozsypuje się to wszystko. Ja się rozsypuję. Jak piasek między palcami- tak przesączają mi się w glowie obrazy. Obrazy- wspomnienia. Obrazy- ludzie. Obrazy- chwile.
Boli to wszystko.
Te dawne opowieści. Te miejsca. Te godziny. Ten świat.
Nie wiem jak to się stało. Nadal nie wiem.
Odeszło to wszystko? WY odeszłyście?
A może to ja nie poszłam za Wami?
Może to ja zatrzymałam się w miejscu?
Tak, ja stoję. Stoję i patrzę na pustą drogę. Kiedyś tam były ślady, jeszcze wcześniej spacery... dawno.
Dawno temu...
Żal mi. Że byłam tak blisko, tak dawno. A potem ominęło mnie tyle... wasze śmiechy, wasze miłości, pierwsze łzy... nieostatnie.
Ale wróciłam nie w czas. Nie do tego okna. I już nikt nie czekał. Bo i na co...
WIęc teraz stoję i patrzę... jak czas ucieka mi przez palce. I godzę się z tym.
Bo ja się nie zmienię... Przepraszam.
Wyjątkowo nie dumnie i odważnie, ale cicho i ze łzami w oczach:
"-A teraz spójrz mi w oczy i uroczyście przysięgnij...
- ...Nigdy, przenigdy się nie zmieniać.
- I nie dorośniesz?
- Nigdy..."