Ostatnio coraz częściej myślę o zmianie. Szczególnie po dzisiejszym.
Mam dość tego, że praktycznie od dłuższego czasu stoję w miejscu, nie mogę nauczyć się niczego konkretnego,
bo w koło ciągle jakieś zmiany. Chciałabym coś więcej osiągać, iść coraz wyżej.
Czasami po prostu przykro mi patrzeć na osoby, które jeżdżą tyle czasu co ja, a potrafią o wiele więcej.
A ja nie mogę tego osiągnąć, bo coś ciągle się zmienia. Kiedy dookoła było stablinie pięłam się coraz wyżej.
A teraz? Kiedy już trafiłam na kogoś, kto wspaniale uczy i miałam w tej osobie wielkie nadzieje, ona nagle znika.
I wszystko wraca do dawnego toku. Nic konkretnego.
Poza tym nie pozwolę, żeby ktoś wyżywał się na mnie tylko dlatego, że ma gorszy dzień, albo ogólnie sobie nie radzi.
Czy nie można już nic powiedzieć? Czy nie można się już obronić?
I nagle znowu wszystko staje się chore ...
Myślę o zmianie, ale to nie jest wcale takie proste.
Ciężko opuścić tyle wspomnień i nagle stracić przywiązanie.
Tym bardziej, że jest tam on, ten, który zawrócił mi w głowie - kochany koń Sułtan.
fot. Weronika Dziura