Wszystko się zmienia, prawda? Właśnie o tym myśle każdego dnia, dzień w dzień.....
codzień.
Tłumacze to sobie, "No tak już bywa i ch*@#".
Ale ja dalej myśle i nie potrafie przestać.
Ostatnio w sms-ie napisałem, "Myśle, bo inaczej bym zwariował" i naprawde tak sądziłem..
Jednak gdy w odpowiedzi przeczytałem "Ja bym zwariowała gdybym rozmyślała ciągle",
począłem się zastanawiać, czy napewno nie prowadzę codziennie siebie samego pod mur,
prosto, prościusienko do rozstrzelania...
I znowu kończe rozmyślając, jak pewnie większkość ludzi czytająca to, tacy już jesteśmy, a raczej...
...Ja jestem...
Drugim aspektem byłaby kwestia słowa klucza,
słowa może...
no nie ma bata, trzeba się wziąść w garść...
ale po jaką cholere kiedy nigdy nie zakończymy wszystkich spraw naraz,
a co za tym idzie, przeszłość i tak nas dorwie wystarczająco szybko...
by nie móc cieszyć się teraźniejszością....
Trzecią stroną medalu niech będzie przywiązanie,
to to co nas trzyma przy ludziach którzy już nic nie dają,
a tylko oczekują.
Co najśmieszniejsze, mocniejsze jest to uczucie od większości innych.
Swoją drogą, nie zastanawia was czasem skąd to samozaparcie by coś zrobić kiedy wszystko i wszyscy są przeciwni?