mała pyzaaa

Tak jak wczoraj wspominałam, nie wiem co mi odbiło, ale dodaję swoje zdjęcia. Miałam z początku dodać 3 zdjęcia z róznych okresów, ale zrezygnowałam i zrobiłam fotorelację - na pierwszy ogień idą zdjęcia z lutego 2012.

Wyglądam na nich jak wyjdź i nie wracaj, ale spokojnie - wrzucę tu aktualne zdjęcie, to dopiero będzie szok. :] No cóż, mimo wszystko mam sentyment do zdjęć z tej "sesji".

Humor dalej mi nie dopisuje, ale to już wina kochanej koleżaneczki, która mnie dosłownie olała i chyba liczyła na to, że to ja będę się ciągle dopytywać o spotkanie - wystarczy, że wczoraj zapytałam jak się czuje i czy da radę dzisiaj się spotkać, jak ktoś olewa mnie, to czemu ja mam się przejmować tą osobą? Moja naiwność na szczęście odchodzi w zapomnienie i dopiero teraz widzę, jak bardzo się zmieniłam i wciąż zmieniam - i to nie pod względem wizualnym.

Pogoda jest fatalna, a ja przez kochaną koleżankę straciłam kolejny dzień, a mogłam pojechać z mamą na zakupy >< Miałyśmy kupić jakieś fajne majtasy, bo jak zwykle stwierdziłymy, że wszystkiego mam aż po dziurki w nosi (choć i tak zawsze nie mam co na siebie nałożyć, zwłaszcza ja :D), tak doszłyśmy do wniosku, że przydałoby się kupić jakąś ładną bieliznę. A teraz dupa, nie uśmiecha mi się samej jeździć, ale jak trzeba to trzeba.

Żeby się nie wkurzyć na samą siebie - poćwiczyłam z rana i zaraz dalej poćwiczę. A w sierpniu, jak już wrócę do domu, to zamówię hula hop. Będę piękna, zgrabna i powabna - tylko ino muszę się pomęczyć.

Ps. polecacie coś dobrego, smacznego i niskokalorycznego na obiad? Bo nie wiem co już mam gotować :<