Dziwny dzień, a przede wszystkim - nie mój. Wszystko najpierw szło jak na złość i w zasadzie do tej pory nie mam humoru. Albo on jest, tylko trochę taki nijaki... Mniejsza o to. Przeglądam stare zdjęcia, później jedno tu wrzucę, tak myślę, a żeby się ośmieszyć, jaka to byłam młoda, głupia i... ładna. Nie wiem, mam wrażenie, że jeszcze rok temu miałam ładniejsze włosy, oczy, twarz, piersi, ciało - wszystko, no. Ech, no jak nic potrzebuję porządnego kopniaka, który by mnie postawił do pionu, no!
Miałam z początku nie ćwiczyć, ale zrobiłam godzinę cardio, a potem killer z Ewką. Trochę jestem zła ze względu na siłownię, bo jutro kończy mi się karnet i na razie będę musiała się z nią rozstać... No cóż, mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę na moją bieżnię.
Idę dalej poszukać jakiegoś zajęcia, żeby nie zwariować sama ze sobą, co i tak jest nieuniknione.
No niech mnie ktoś kopnie ><