Znowuuuuu nie pisałam przez kilka dni, ale albo nie miałam już siły, albo ochoty, albo czasu. Szukam teraz jakiejś pracy, ale w zasadzie to i tak nic z tego, dopiero za rok będę mogła poszukać tak porządnie. No cóż, nic nie poradzę, że nie lubię siedzieć bezczynnie. Never mind.
Wczoraj obkupiłam się z mamą, kupiłyśmy walizkę na wyjazd i do tego wiatrak, bo stary się zepsuł, zobaczyłyśmy strój dla mnie (z kryształkami Swarovskiego *-*) i jest niebiański, w tym tygodniu przejadę się i go kupię. Dzisiaj znowu wybieram się na zakupy, chyba juz 3 przed wyjazdem, no i mam nadzieję, że ostatnie. Chcę dokupić kilka rzeczy, a potem zostanie dokupić tabletki Apap, nospę itd., i jesteśmy gotowe. A czas niech leci szybciej.
Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, to w niedzielę się obijałam i skusiłam się nawet na Somersby, więc trochę sobie pozwoliłam - swoją drogą, pokochałam już Somersby <3 Wczoraj poćwiczyłam z Ewą, dzisiaj na siłownię - jakoś to leci. A najważniejsze, że do przodu.