Zbieram kiedyś kamienie kolorowe, małe i duże, wolałam jednak gładkie niż z wypustkami. Wszystkie miały jedną cechę wspólną, były zimne. Lubiłam trzymać je w kieszeni, zajmowały mi ręce, gdy byłam zdenerwowana, doskonale dopasowywały się do dłoni. Za każdym razem, kiedy je odnajdywałam, oddawałam im część swojego ciepła. Zastanawiam się czy one też mi coś dawały. Może wiarę bycia tu i teraz (a czy kamieniom nie jest wszędzie dobrze?), może pragnienie posiadania właściciela& A może to one czerpały siłę ze mnie, nie dając nic w zamian?
Użytkownik ihoney
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.