Autyzm biegowy.
To była już ostatnia w tym roku Prowokacja Biegowa, ale nie ostatnia szansa do sprowokowania się do walki z lenistwem ;)
Trochę się z Ul spóźniłyśmy, ale na szczęście było opóźnienie i udało nam się bez problemu odebrać numery. Tym razem puchon nie w karetce, ale za to chory, herbatę jej zrobiłam, ale coś mi się wydaje, ze nie skorzystała :c Już sobie o tym pogadamy! A bieg bardzo pozytywnie, wszyscy niezależnie od czasu czy co tam, szczęśliwi wpadali nametę, ciasta były, ciasteczka, herbata i gratulacje dla organizatorów. Tyle pracy ile oni w to włożyli, a jaką frajdę to sprawia innym, no wspaniale po prostu :D
Tak bardziej technicznie:
Wystartowałąm dobrze, ale pod koniec 4km za bardzo przyspieszyłam, z resztą niepotrzebnie. Do ok 7km bolał mnie od tego brzuch i wow, łopatki, ale potem już było dobrze. Na 9km znowu przyspieszenie, ale na 10 już słabiej, dopiero pod sam konic sprint. Ale szczeże byłam już padnięta. W sumie nie wiem czemu, trenowałam dzielnie, średni zcas miałam ok 5.30/km, ale no cóż, jak widać nie było najgorzej.
Czekam na podanie czasów, ciekawe jak bardzo p. Ania musiała zwolnić, by biec ze mna, haha.
Aha i zdrowiej Ulu.
Za tydzień w końcu wolne, czyli to co tygryski lubią najbardziej.