Wczoraj się przebiegłam do Rosy, coś ok 15 km. Wszystko fajnie, ale jak już dotarłam na miejsce moja gardło umierało, a jak to jest z bieganiem, skutki uboczne dopiero są odczuwalne po treningu :c
Chociaż może to i lepiej.
Było tak okropnie zimno, że nawet po 3 kubkach niemal gorącej herbaty ręce mi odpadały. Okropnie, brr.
Wzięłam Rose na takie łażenie, bo też za twardo na jazdę i połaziłyśmy sobie, trochę kłusu, ale nic w sumie ponad to. Fajnie już reaguje na głosowe komendy "kłus" i "prr", a z galopem różnie. O zatrzymaniu nawet ne ma co pisać, nawet z siodła jest to ciężkie zagadnienie XD
Kalendarz 1 obrysowany, nie wiem jednak czy go tak zostawiać, czy jakiś inny motyw czy coś. Jak na razie mam na nim Ygritte i podpis "You know nothing Jon Snow"
Może zostanie, nie wieeem.
MAM GRUDZIEŃ, MAMY MINUSOWĄ TEMPERATURĘ, CZYLI TO CO ULA LUBI NAJBARDZIEJ, PRAWDA?