a coś sobie dodam. czemu nie.

zdjęcie z Włoch, w których zupełnie doceniłam ciszę i spokój, których we Wrocławiu brakuje często.

choć też idiotów nie brakowało, to mam dość użerania się z nimi... szkoda, że to o wiele szersza społeczność.

nie rozumiem ludzi i wcale nie staram się ich zrozumieć, tu nie ma logiki działania, czyny nie kleją się ze słowami i generalnie świat ocieka hipokryzją.

kurwa, tak się ciesze, że nie usunęłam fbl. lubie sobie czasem zajrzeć i odświeżyć co działo się 2 czy 3 lata temu:) 

zobaczyć jak wielka jest różnica między tym co jest teraz. jak bardzo idę do przodu, kiedy już połowa z tych, którzy byli tam wtedy ze mną po prostu w pewnym momencie się zatrzymała. mentalne ghetto. no cóż...

jeżeli chodzi o teraz jedno jest pewne: pragnę stabilizacji. dość stresu, wkurwienia, ciśnieniowania się... zresztą nastał idealny moment na to. muszę poświęcić siebie i czas rzeczom, które są teraz najistotniejsze. zadbać o to. w biegu tego wszystkiego czasem to się tak zatraca... a przecież jest wiele do stracenia. zresztą praktycznie bym do tego doprowadziła. praktycznie nieświadomie, bądź co bądź GŁUPOTA. nie spodziewałabym się tego po sobie... dobrze, że sobie to uświadomiłam. wyciągnęłam wnioski, być może i okrutne, ale prawdziwe. a w życiu o prawdę chodzi, o realizm. o tym też ludzie zapominają, żyjąc w swoim wyimaginowanym świecie, okłamując się, że jest inaczej, niż jest. no, ale cóż, rozumiem, że prostym ludziom łatwiej żyć w ten sposób... szkoda, że wszystko do czasu.

pewne rzeczy trzeba po prostu przenieść na plan dalszy, pewne zmienić, chociaż mam wrażenie, że z wiekiem coraz ciężej mi zmienić coś w sobie. po prostu taka jestem i wiem, że wiele ludzi może mnie za to nienawidzić, tylko, że ze wględu, że wiele też kocha, nie jest to dla mnie istotne. trzeba robić swoje, nie zatracając sie.

.StillAbsoluteBitch.