dla wielu z was poniedziałek jest dniem radości, daje nowe możliwości w końcu początek tygodnia, początek czegoś nowego, początek nie zwalania. jest odskocznią od weekendu, który dla wielu z nas jest okresem obżarstwa. zawsze w niedziele tłumaczymy się "od jutra biorę się w garść" więc poniedziałek świetnie do tego pasuje, baaa, poniedziałek to chyba światowy dzień głodówek u takich jak my. śmieszne, ale prawdziwe. oczekujemy oczyszczenia z kalorycznego weekendu, więc hop siup głodóweczka. nie tak to powinno działać, wiele z was o tym wie, ale ta pokusa chudnięcia daje nam chwile zapomnienia, nie zważamy na konsekwencje głodówek. to jest jak z nałogowym palaczem.. pali sobie przez pół życia z uśmiechem na twarzy, aż nagle skutki wychodzą po paru latach, a on chce wtedy cofnąć czas i puka się po głowie "jaki ja byłem głupi.." jesteśmy takie same.
najgorsze jest to, że to wciąga. to mnie wręcz jara kiedy słyszę cichutkie burczenie w brzuchu, a kilogramy ze mnie ulatują..
tak samo jak większość z was chce zacząć od nowa. od nowa? nie, inaczej..
chce panować nad swoim obżarstwem bo wymyka mi się spod kontroli bardziej niż kiedykolwiek.
waga: 48 kg
gdyby był konkurs "zgrubnij jak najwięcej w jak najkrótszym czasie"
jestem pewna, że zajęłabym jedno z trzech pierwszych miejsc.