Bieszczadzka kawa.
Wrzesień powoli dobiega końca. Podsumowanie? Jestem w ciągłym ruchu. Tu byłam, tam jadę, tu korzystam z okazji. Mama żartuje, że jestem już gościem w domu. Kilkanaście mejsc w Polsce, niespodziewana i darmowa(ma się to jakieś szczęście)wycieczka na inny kontynent. Przepiękne zachody słońca, te ciepłe i te chłodne poranki. A co najważniejsze, mnóstwo wspomnień. Gdyby jednak nie ludzie, rzekłabym nawet przyjaciele, nie byłoby w tych miejscach. Byli bodźcem, a czasem ofertą noclegu pod ich dachem.
Nie żałuję niczego. Nawet tego, że praktycznie ostatni rok kręcił się wokół jednej osoby. Wytrwałość, kilka słów spowodowało, że wciąż siedzi mi w głowie.
Jak i tego, że ostatni najpiękniejszy zachód słońca mogłam oglądać w Krk, z Wawelu.Nie sama. Zaryzykowałam, a obawy zostawiłam gdzieś daleko za mną. I wten oto sposób przeżyłam piękne 4 godziny.
Jednak nie wiem, co zrobiłam źle, skoro skazujesz mnie na chwile niepewności. Znów zataczamy koło? Czego tak naprawdę się boimy?
Moja dłoń w Twojej dłoni. Choćby przez chwile. Nawet gdyby tylko na chwile.
"Ucz się ze swoich snów, czego naprawdę Ci brakuje"
Wracam? Chyba tak. I jestem szczęśliwa, staram się być.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24