Dokąd idziesz bracie
Dokąd gnasz
Po co tak zabijać się
W jednym punkcie przecież
W końcu trwasz
Tylko czas do przodu mknie
Tak przemijasz w miejscu
Spalasz się
Jak pustynny w słońcu głaz
Wszelki ruch to tylko
Pozór jest
Jeden mknie do przodu czas
To twój los
Zatrzymany w biegu kadr
Martwe morze stoi wokół nas
I nadziei brak na wiatr
Jestem.
Przyszła wiosna, przyszła dzisiaj, akurat teraz.
Będzie wino z moim mężczyzną, potem będzie no, potem przyjdzie jego wspólokator i będą trójkolorowe drinki w plamki i zapach zielska, którym znów przesiąknę na wylot, cała, caluteńka.
Stanęłam w martwym punkcie i nie do końca wiem, co zrobić z tym dalej.
Schudłam kolejne pół kilograma, więc w zasadzie nie ma źle.
Boże, co się stało z moim światem, w którym od pół kilograma zależy, czy pozwolę mojemu facetowi się oglądać, czy zabiję siostrę, gdy poprosi o herbatę, czy otworzę książki.