Mijały miesiące, ja poznawałam nowych chłopaków, ale nikt nie był w stanie wyleczyć mnie z pana S, nie potrafilam o nim zapomnieć, nikt nie wydawał się wystarczająco dobry. Najgorsze było to, że nikt nie był nim, a ten co nie był nim, nie był dobry. To było takie chore. Z czasem przyzwyczaiłam się, że on już nie wróci, że moje nadzieje na jego powrót były zbędne. Mimo wszystko codziennie płakałam przez niego. Do dziś pomimo tego, że mam nową miłość, że go już nie ma w moim życiu, to aż do kurwa dzisiejszego dnia potrafię przez niego płakać. Ktoś w poprzednim komentarzu napisał, że sama się zniszczyłam. Może ma trochę racji, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Zniszczyły mnie moje uczucia, mój umysł, moje serce, moja dusza...Myślałam,że sobie pomagam, a tylko pogarszałam sprawę. I choć było to trochę czasu i zmieniłam trochę podejście do życia to i tak zwalam połowe winy na jego. Nawte jeśli ktoś ma mi mówić, że wszystko to moja wina. Mam na takie komentarze wyjebane po całości. Czuję się winna w odpowiednim stopniu, nie zwalę wszystkiego na siebie. Bo ten ktoś chyba nie zdaje sobie sprawy, że jeżeli będzie mi wszystko zarzucał to popadnę jeszcze w samokrytykę i zacznę siebie o każdą sprawę obwiniać i będzie jeszcze gorzej. Więc pozdrawiam ludzi myślących..Tak mi przykro. Wracając do historii, nie mogłam się otrząsnąć aż w końcu pojawił się ktoś. Ktoś komu zaufałam, kto tak po prostu przypadkowo potrafił pomóc mi o nim zapomnieć, choć na chwilę. Z czasem przyjaźni zrobiło się coś więcej. Nagle jakby nowa droga pojawiła się w moim życiu, jakby Bóg otworzył mi drzwi do szczęścia. Tego chłopaka podziwiam do teraz i będę podziwiała na zawsze. Nigdy w życiu nie widziałam takiego cuda. Był głupkowaty, czasami nie rozumiał, ale przecież mógł nie rozumieć, byłam po to żeby wyjaśnić. Traktuje go jak skarb do dziś, pomimo, że już nie jesteśmy razem. Ale on dalej troszczy się o mnie, pomaga mi, pociesza. Popsułam nasz związek, a on dalej traktuje mnie jak jakiś cenny skarb. Mówi, że nadal kocha... . Ale to teraz nie ważne. Byliśmy razem od 12 października, pamiętam pierwszy pocałunek o godzinie 18. Sama nie wiem skąd to wiem, ale pamiętam i pamiętać będę. Wiążę z tym człowiekiem jedne z najlepszych chwil mojego życia. Może to dziwne, że pisze raz o wesołym, a raz o smutnym, ale chyba każdy ma w swoim życiu wzloty i upadki. Nie nazywam się wieczną nieszczęściarą i nie chodzi o to, że jestem jakaś biedna, nie chce żebyście jak to myślą inni mówili mi jak was mnie żal, jak wam przykro i żebyscie mnie chwalili, że jestem dzielna. Tu nie chodzi o to. Tak samo ktoś wzniósł sprawę, że narkoman nie pochwaliłby się, że jest narkomanem. Oczywiście, że nie tylko ja opisuję głównie przeszłość, narkotyki w moim życiu teraz to rzadkość, a piszę anonimowo więc nie wiem w czym ludzie mają problem. Wracając do chłopaka, bo być może kiedyś to przeczyta. Dziękuję Ci za wszystko. To on pomógł mi wyjść z tego całego gówna, pomógł mi przezwyciężyć raka, dawał mi wsparcie jakiego nie dał mi nikt. W jego ramionach znalazłam bezpieczeństwo, ukojenie. Kiedy był obok czułam się jak księżniczka. Nigdy nikt mi chyba nie dał tyle miłośći co ty. Nie potrafiłam się z nim kłócić, pokłóciliśmy się może raz albo dwa. Jego słodki uśmiech burzył każdą moją bramę, sprawiał, że na mojej twarzy również pojawiał się uśmiech. Potrafił rozśmieszyć mnie nawet w najgorszych chwilach, rzucenie tych świńst było tak proste, że nawet nie spostrzegłam się kiedy przestałam brać. Nie wiem skąd on brał tyle energii, nie wiem skąd miał w sobie tyle cudownych cech, nie wiem... . Był jak mój anioł stróż , w życiu by nie dał skrzywdzić. Tyle uśmiechu co z nim to chyba nigdy nie było. Te 7 miesięcy wspominam zawsze dobrze i nigdy nie powiem na niego słowa choć zdarzało mu się mnie ranić. I dziwie się, że nadal nie ma dziewczyny. Nie każda widocznie widzi jaki jesteś zajebisty, albo ty nie chcesz... . I nie wiem dlaczego płacze pisząc to, przecież byłam szczęśliwa. Po prostu czuje się jak skończona idiotka . Mam nadzieję, że czytając tą notkę odbierzecie pozytywne emocje. Pisząc to płacze i uśmiecham się za razem. Proszę darować sobie niemiłe komentarze, bo na prawdę bolą
kiedy piszesz od serca..
I macie taką cudowną piosenkę, nie wiem sama dlaczego, ale strasznie porusza mnie i trafia do mojej głowy i serca
Inni zdjęcia: 1439 akcentova:) dorcia2700Żurawie jerklufotoNobody's listening waferowaNad jeziorem patrusiagdWyjątkowo zimny kwiecień bluebird11Italy diebabydieŻal straconego czasu pragnezycpelniazyciaJedno wątpiące serce wystarczy philosophysophieJedno wątpiące serce wystarczy philosophysophie