"(...) Tak bardzo chciałam umrzeć...". Jednak po czasie zdążyłam przyzwyczaić się do samotnośći. Nie było go z rok, może pół. Byłam pewna,że nigdy nie wróci. Nie liczyłam, że jeszcze kiedykolwiek się odezwie. Pewnego dnia napisał do mnie chłopak. Poznałam go dawno temu, ale nasz kontakt urwał się. Pisał mi, że tęskni, że był głupi..Spadł mi jak anioł z nieba. Próbując zapomnieć o ostatniej miłośći postanowiłam dać mu szansę. Potrzebowałam miłości, wsparcia, przytulenia, pocałunku..Byłam jeszcze podczas chemioterapii , włosy wypadały mi garściami, lecz pomimo tego nie wyłysiałam co było dla mnie zdziwieniem, ale widocznie Bóg się nade mną zlitował. Wyglądałam jak żwywy trup. Byłam blada, miałam czerwone, podkrążone oczy, usta były sine, dłonie i stopy sino czerwone. Ważyłam zaledwie 30 kilo, gdzie powinnam ważyć z 45. Moje nogi nie były w stanie utrzymać mnie, nie miałam siły podnieść kubka..Ale jemu to nie przeszkadzało. Siedział ze mną nocami, dbał o mnie, martwił się. Okazywał mi o wiele więcej zainteresowania i czułości niż poprzedni partner. Pamiętam, że leżałam niedaleko kostnicy, a ten szpital był stary i wyglądał jak jakiś psychiatryk z horrorów. Zawsze bałam się zasnąć, a on siedział ze mną póki nie zrobiło się jasno. Codziennie rozmawialiśmy, miałam przyjść do niego, nasi rodzicie się mieli poznać. Jak zwykle milion planów i obetnic.Byłam szczęśliwa,zaczęłam przybierać na wadze, miałam chęć życia, pragnęłam tylko wyzdrowieć i wydostać się ze szpitala. Moja mama uwielbiała go, cieszyła się razem ze mną. Było coraz lepiej. Po paru tygodniach wyszłam ze szpitala, układało mi się z num przez dobre 4 miesiąće. Pamiętam jak składał mi życzenia na wielkanoc, dawno nie byłam taka szczęśliwa jak tamtego dnia...Nie wiem dlaczego był taki zawstydzony, ale cały czas powtarzał,że mnie kocha, opowiadał mi jakieś żarty. A ja codziennie kładłam się spać z uśmiechem na buzi. Stał się czymś pewnym w moim życiu. W końcu chciałam się trochę ustabilizować. Mój poprzedni partner odszedł jakoś w niepamięć, nie michałam ochoty myślęc nawet o nim. Jego osoba przywoływała same złe wspomnienia. Nienawidziłam go tak,że zapomniałam o wszystkich dobrych chwilach. Ale jak już napisałam nie obchodził mnie ten człowiek. Byłam zbyt zajęta obecnym ukochanym. Fascynował mnie. Uwielbiał jeździć na bmxie i desce, uwielbiałam wtedy takich chłopców. Żal dupe ściskał nie pochwalić się takim. Wszyscy zazdrościli mi go, czułam się tak zajebiście wyjątkowa..
Dokończę później, postanowiłam w dzisiejszej notce dać trochę szczęśliwych momentów.
Inni zdjęcia: 1439 akcentova:) dorcia2700Żurawie jerklufotoNobody's listening waferowaNad jeziorem patrusiagdWyjątkowo zimny kwiecień bluebird11Italy diebabydieŻal straconego czasu pragnezycpelniazyciaJedno wątpiące serce wystarczy philosophysophieJedno wątpiące serce wystarczy philosophysophie