Życie codziennie mi przypomina, żebym nie angażował się w przyjaźnie. Na razie wystarczą mi zwykłe znajomości tudzież koleżeństwa. I tak wychodzi, że nikogo dobrze nie poznaję.
Jutro podołuję się nowym Blejkiem. I nowym Sigur Ros. I nowym Doktorem Housem (nie mam pojęcia jak się odmienia Hugh Laurie... Hugh'em Lauriem? o_O).
A tak w ogóle Tour de Pologne wraca! Oficjalne ogłoszenie co prawda za parędziesiąt dni, ale już dziś o tym poważnie myślę. To się stanie. Woodstock na rowerze, kolejne wesele, jeden mały send-off i wakacje życia. Oby!