chcialabym to jakos dobrze opisac, zeby oddac slowami to co dzialo sie tej nocy, ale chyba brakuje mi slow.

W zyciu bym nie pomyslala ze ten sylwester skonczy sie dla mnie tak, ze wyladuje w pokoju z D. i bede sie z nim calowac itd.

Masakra. Najgorsze jest to, ze nie wszystko pamietam i jest mi przed nim tak cholernie glupio. Nie bede mu mogla spojrzec w oczy. Nie wiem wgl co sie z nami porobilo. Jedna wielka moda na sukces, no nie? Patoooola! Zle mi z tym, chyba powiem D., ze nic nie pamietam ; d

A teraz czas na male podsumowanie 2010 roku.

Hmm. Mimo wielu przykrych chwil, takich jak smierc Sebka i wiele innych, dla mnie byl to dobry rok. Moze nie bylo rozowo, ale byl to pewien przelom. Wszystkiego nowego czego mialam doswiadczyc, doswiadczylam wlasnie w tym roku. Nasza przyjazn sie  zawezila i wzmocnila bardziej, takze jesli chodzi o chlopakow, choc mam wrazenie ze dziwnie okreslic nasze wzajemne stosunki jako 'przyjaz'. 

Mialam pierwszego chlopaka, pierwsze pocalunki.. :D i chyba ogoloem na to wszystko patrzac, moje zycie sie zmienilo. I to bardzo.

Trudno oppisac to zmiane jako lepsza, gdy zaczelam robic duzo rzeczy, ktorych ktos w moim wieku robic nie powinien. Jednak nie zaluje niczego, naprawde niczego.

Nie zaluje nawet tego jak potraktowalam sz. Mimo, ze wszyscy mowili mi zebym z nim nie zrywala, to posluchalam siebie i zrobilam po swojemu z czego teraz bardzo sie ciesze. Moze i to bylo wredne z mojej strony, ale przychodzi okres w zyciu kazdego czlowieka, kiedy trzeba pomyslec o tym co dobre dla samego siebie a nie dla innych.

Nasza paczka istnieje juz od 9 miesiecy i chodz tyle miedzy nami niedomowien i sytuacje, ktore nazywamy patologia to nie chce zeby to sie skonczylo