Cześć kolejny shitowy dniu. Jest mi źle... znowu. Hahaha, super. Załamka totalna, olana na maksa. Ale co ja będę mówić o swoich problemach? Nie umiem. Nie potrafię. Nie chcę tak kogoś obarczać nimi, nawet jeśli o to proszą. Ale denerwuje mnie fakt, że mają mnie w dupie. Zawsze to ja muszę pisać. Zawsze muszę o sobie przypominać. To kurde nie jest miłe. Wtedy czuję się niechciana. A gdy nie piszę, nikt nawet nie zamierza napisać mi "cześć, jak się dzisiaj masz?", bo po co? Żeby usłyszeć: "no cześć. wiesz, źle mi, bo nikt się mną nie interesuje". Hahaha, już widzę jak ktoś chce takie coś ode mnie usłyszeć. Zawsze najlepiej gadać o swoich problemach, a naiwna Daria wysłucha i pomoże. Bo tylko do tego się nadaje. Też potrzebuję czegoś takiego. Wyczuwam jak ktoś ma problem. Czemu nitk nie wyczuje, że cierpię? Czemu nikt nie zdaje sobie sprawy, że np. w danym momencie robię sobie krzywdę, bo czuję się źle, gdy np. ta osoba gada sobie w najlepsze z psiapsiółami? Czy błagam o tak wiele? Chwila zainteresowania to aż tak dużo?