tęsknie... ciągle tęsknie, za człowiekiem, który jest mi bliski... nie mogę przestać myśleć o nim, codziennie przeglądam jego zdjęcia i myślę, o tym jak bardzo on jest doskonały. codziennie męczy mnie pytanie czy przytulę go kiedyś i będę mogła mu powiedzieć jak bardzo go kocham. jest wszystkim co sie liczy w tej chwili. codziennie idąc szarym, szkolny korytarzem myślę jak by było, gdyby on tu był i szedł razem ze mną, co by było gdybym codziennie mogła go widzieć i mówić mu jak go lubię i podziwiam. swiat bylby idealny. dzieki niemu pozbieralam sie w najgoryszch chwilach, kiedy upadlam i myslalam, ze juz tak zostane.. ale nawet sama mysl o nim pomogla mi wstac, powiedziec believe i isc dalej. gdy jestem smutna i sama, wystarczy ze usłyszę jego głos w słuchwkach i zza lez ukazuje sie usmiech na mojej twarzy. on daje mi radosc zycia, dziekuje mu, ze byl, jest i bedzie... juz z tego miejsca. nie bylam z nim od samego poczatku, nie wspieralam go, ale teraz jestem i nie mam zamiaru go opuszczac...mam zamiar z nim byc do konca. wiem, ze to zabrzmi conajmniej dziwnie, ale chcialam bym umrzec przed nim, bo nie wyobrazam sobie zycia bez niego, to bylo by zbyt trudne i nierealne...chyba.