w odopwiedzi na poprzednie zdjęcie, w koncu walnełam o ziemię, ale za to jak się odbiłam, tak teraz ciągle szybuje ku górze...dobrze mi z tym ;)
czego chce? wiem czego chce...
wielkomiejskiego szumu i domku nad morskim urwiskiem
ogromnej kariery i braku wyscigu szczurów
szału i wiecznej imprezy, spokoju i stateczności
przystojnego faceta a zarazem mądrego męża
da się, czy nie da sie?
tym co mają szczęscie jakoś się udaje, albo tym się udaję co mają szczęscie...
a nam zwykłym szaraczkom co pozostaje? łudzić się i wiecznie do czegoś dążyć?
teraz dąże do samej siebie...
czy jest możliwe aby człowiek, kiedykolwiek znalazł swoją drogę?