... oglądając "Jonny umiera ostatni". Ubaw z horroro - komedii.
... czytając pyskówkę od Karoliny. Wierzyłem, że będzie w lepszej formie.
... kupując odżywki. Mamy z Krystianem drastycznie odmienne podejście do diety i treningu.
... sprawdzając swój stan konta. O dziwo pozytywnie.
... patrząc jak ludziska moszczą się na meblach upieprzonych we krwi. A potem zniesmaczyłem się, bo nikomu to nie przeszkadzało...
... rozpieprzając towar za półtora kółka. Super marnuje się cudze hajsy.
... doliczając się, że "podróż życia" miała tylko 123km. Odchylenie +- 5km.
... dryłując z nurtem rzeki. I wracając. W obie strony pieszo.
... dochodząc do wniosku, że przetrwałem cwaniaków. Jak skała.
I piecze mnie w oczy otaczające gówno, uczulenia dostaje od zapachu sztruksu z ludzkich gęb, a wzrokiem zabijam, gdy pajac głupotą się chełpi w gremium klakierów klaszczącuch na stojąco. I dlatego dobrze jest się uśmiać.
foto: Odkrycie miesiąca. Nim się skapnąłem, że to pszeniczne, sądziłem, że z warki radler ktoś wychłeptał cały smak cytryny zostawiając resztę. Taki wynalazek.