wracamy do punktu wyjścia. znowu się nie znamy. może to i dobrze. może powinnam Cię omijać na korytarzach bez słowa, unikać pięter na których masz lekcje, zaszywać się na kanapie, bo tam nie zaglądasz. wiem tylko, że jestem już zmęczona Twoimi sprzecznymi znakami, nieśmiałością i tym, że akurat ja muszę być osobą, do której boisz się odezwać. i denerwuje mnie to, że martwisz się co by było w październiku zamiast myśleć co mogłoby być już teraz.
i po raz kolejny jestem zła na siebie, bo miałam sie więcej nie dać w coś takiego wkręcić. naive.