W środę było spotkanko z Luną w Trlągu
Poszliśmmy z nią hen daleko na pola, by tam się wyszalała .
Miałam ochotę na kukurydzę, więc sobie zerwaliśmy (ja, kuzynka i Adam) .
Luna wyrwała mi z ręki i zaczęła się nią zajadać
Potem jej rzucałam kukurydzą w pola, a ona po nią biegła, przynosiła pod nogi, kladła się, obgryzała i wypluwała resztki
Trochę zjadła, ale podobał jej się aport .
Na kuzynkę nawet nie warknęła, a wręcz przeciwnie-przeszła koło niej i pomerdała ogonem gdy ta ją wołała
W drodze powrotnej miała linkę puszczoną na maxa i oczywiście znalazła mysz
Biedna piszczała i jak Luna ją puściła, to szła powoli ale piszczała, więc trzeba ją było zabić .
Co za morderca z tego psa
Instynkty się niestety nie zabije
Potem wystraszyła kota, a tego trzeba było z drzewa ściągać (mały i nie wiedział jak zejść) super .
Pół godziny męczarni, a kot ocalony .