Dzisiaj zamiast lekcji byliśmy w bwa, nie do pomyślenia, że jeszcze nie dawno marzyłam żeby wyjść gdzieś ze szkoła, a teraz jest to tak naturalne. Zaczynam pisac list do kuratorium, obiecałam to sobie i jestem w końcu wolna wiec mogę.
Przeraża mnie fakt jak bardzo ludzie potrafią sie zmienić, jak z tych cudownych przyjaciół stają sią osobami, którymi nawet nie kiwniesz głową widząc w mieście. Dziwi mnie, że sama w sobie potrafiłam sie na tyle zmienić, zawsze myślałam, że jestem taka "stała", że zbiegiem czasu nie zmieniam sie wogóle. A nagle patrze na zdjecie i zastanawiam się " kurwa, kim ty byłaś" wchodząc do demona "po co ty tu chodziłaś". Nie bawią mnie te same żarty, nie jara mnie muzyka sprzed roku. Wole usiąść i zapalić niż wypić litr wódki. Nie chodzę smutna, nie zastanawiam się czemu zmarnowałam kolejny dzień, nie myśle o tym, że nie dam rady, że nie osiągne nic. Już wiem kim chę być wcale nie prawnikiem i wcale nie etnografem, chce robić to co lubię i wiem, że mi sie uda.Mam jeszcze czas by myśleć jak dorosła. 18 lat tak naprawde straciłam na bezsensownych dążeniach do celu, zawsze taka dorosła, zawsze dążąca do perfekcji. KURWA jak dobrze, że nie musze taka być, boże jak dobrze że moge być sobą. To takie cudowne uczucie, że mam ludzi z którymi chce rozmawiać, z którymi mam o czym rozmawiać! Nie musze niczego udawać. Moge gadać o rapie, o tatuażach, o blantach i o planach na przyszłość, o podróżach. Dziś padły zdania, które wyryły mi sie w pamięci. Mam jedno zycie, jeśli chcę mieć rekaw, to jest ten czas! jeśli chce mieć wilka na klatce to teraz, żyje się raz, nie powinnam marnować szans, nie powinnam udawać, że żyje-wegetować. Kiedyś obudze się z 50 na karku i pomyśle "nie zmarnowałaś młodości nie straciłaś jedynej szansy". Po co mam ograniczać się, żyć w ciągłej depresji, w wiecznym wyścigu szczurów. Tak dużo straciłam przez te 2 lata..odeszłam już od złego, zaczęłam nowy etap i nie pozwole go zniszczyć nikomu. W końcu wstałam.
https://www.youtube.com/watch?v=4pu-lKgm-dg