YO, i'm back! :)
Wczoraj totalnie zawaliłam, nawet nie zmieściłam się w limicie, zjadłam na wieczór "WW" i kanapkę z serem żółtym. Czemu to zrobiłam, przecież wcale nie czułam się po tym lepiej... Czasami czuję, że to nie ma sensu, coraz częsciej i mocniej to czuję, bo nie widzę efektów takich, jakie bym chciała widzieć. Ale wypiłam sennes i staram się zacząć od nowa.
Bilans na dziś to kawa z mlekiem i cukrem (70) i kilka zielonych herbat.
Jutrwo wejdę na wagę, cholernie się boję.
Zrobię sobie dziś listę rzeczy, które mogę jeść, nie chcę w kółko pożerać tego samego, niedługo będzie więcej czasu, więc nawet będę mogła się zająć urozmaicaniem menu. :)
Mam pytanie,
JAKIE ZNACIE DOBRE I MAŁOKALORYCZNE ŻARCIE?
Jakieś omlety, jejecznice, płatki owsiane czy coś... jestem zielona w tematach gotowania, przeważnie na diecie jadłam paczkowane żarcie, typu płatki, serki, jogurty i inne.
CU! <3